Poglądy rosyjskich propagandzistów są zmienne jak pogoda na wiosnę. Najpierw blogerzy sprzyjający Kremlowi naciskali do przejęcia wszystkich ziem ukraińskich. Teraz uważają już, że nie są im "potrzebne" nawet obwody zaporoskie i chersońskie.
Rosyjskie naciski i straszenie społeczności międzynarodowej nie ma żadnych granic. 21 czerwca (w przeddzień rocznicy napaści III Rzeszy na Związek Radziecki) Władimir Putin znów zagrał nuklearną kartą. Dyktator uważa, że broń jądrowa ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym mieszkańcy Moskwy wyrazili swoje stanowisko na temat ponownego ataku Rosji na Kijów. Opinie był różne.
Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow podzielił się z dziennikarzami zabawną historią z lutego tego roku. Jeden z najbliższych współpracowników Wołodymyra Zełenskiego dostał w rocznicę rosyjskiej agresji telefon z Białorusi. Jego odpowiednik, Wiktar Chrenin, grzecznie poprosił o podpisanie aktu kapitulacji. Ukraina się nie poddała, za to teraz ruszyła z ofensywą.
37-letni Kyryło Budanow to szef ukraińskiego wywiadu, który staje się jedną z najważniejszych osób w kraju. Młody generał jest także głównym celem wojska rosyjskiego i Władimira Putina. Ekspert wyjaśnia, dlaczego właśnie jego Rosjanie chcieliby dopaść najbardziej.
Rosyjskie władze nie chcą, aby na jaw wyszła skala katastrofy epidemiologicznej, którą spowodowało wysadzenie tamy w Nowej Kachowce. Kreml stara się to ukryć, sięgając po absurdalne tłumaczenia i groźne zapowiedzi.
Wiaczesław Zaruski, Rosjanin od dawna mieszkający w naszym kraju, za pomocą kanału na Youtube stara się przybliżyć Polakom rosyjską perspektywę. Tym razem bloger tłumaczy, dlaczego jego rodzice popierają Putina. Ich słowa szokują. "Nadszedł czas, żeby pomóc Ukrainie" - mówi w nagraniu matka Rosjanina.
Na jednej z litewskich dróg ustawiono drogowskaz na Kijów i Mińsk. Przy nazwie białoruskiej stolicy pojawił się niewielki dopisek, który robi furorę w internecie. Ale dla władz w Wilnie to nie nowość, Litwa twardo przeciwstawia się Rosji i wspiera walczącą o wolność Ukrainę.
Grupa Wagnera przestaje istnieć, przynajmniej na jakiś czas. Tak wynika ze słów Jewgienija Prigożyna, który przyznał, że 32 tysiące najemników kończy współpracę z jednostką i jest wolnych. To w dużej części kryminaliści, złodzieje i gwałciciele. Jak poradzi sobie z nimi Federacja Rosyjska?
Ukraina to dziś dla Rosjan wróg numer jeden. Na Kremlu wymyślają raz za razem, jak obrazić naszych sąsiadów i w jaki sposób wykazać, że władze w Kijowie to naziści, z którymi trzeba walczyć z całych sił. Ostatnio propagandyści przeszli jednak samych siebie. I zaczęli już pukać w dno od spodu.
Ukraińscy jeńcy wojenni przechodzą prawdziwe piekło - donosi w niedzielnym wydaniu "The Times". Na dowód, dziennik opublikował wypowiedzi psycholożki Angeliki Jacenko, do której trafili dwaj młodzi żołnierze po powrocie z rosyjskiej niewoli. Mężczyźni wyjawili, że Rosjanie wykastrowali ich nożem, by "nie mogli płodzić dzieci".
Nawet trzysta ukraińskich dzieci Rosjanie zamierzają wywieźć do swojego kraju z okupowanego Berdiańska. Maluchy mają być zakładnikami Moskwy, zostaną umieszczone w ośrodkach aż 1600 kilometrów od domu. Od początku wojny w Ukrainie agresor porwał ponad 19 tysięcy maluchów.
Prezydent Wołodymyr Zełenski może wkrótce usunąć Witalija Kliczkę ze stanowiska szefa administracji Kijowa - pisze "Ukraińska Prawda". W takim przypadku Kliczko nadal pozostanie prezydentem miasta.
"Oni są sługami szatana, są współpracownikami nazistów, powinni być wieszani. Bez żadnych iluzji czy złudzeń" - taki pomysł na rozprawę z przeciwnikami Kremla ma propagandysta Władimir Sołowjow. Szokujące słowa padły w rosyjskiej telewizji, gdzie toczy się równoległa wojna.
Po raz kolejny rosyjska propaganda zaczyna gubić się w relacjonowaniu rzeczywistości. Jeszcze kilka tygodni temu ludzie Putina informowali, że celem najazdu na Ukrainę jest "denazyfikacja". Teraz twierdzą, że tak naprawdę "specjalna operacja wojskowa nie ma celu".
Szef Grupy Wagnera nie sprzyja ostatnio rosyjskiej propagandzie. Jewgienij Prigożyn w wielu wypowiedziach wskazuje na słabości regularnej armii Kremla i chwali ukraińską kontrofensywę. Teraz stwierdził, że to Rosja wzmocniła armię i sławę Ukrainy na świecie.
Jewgienij Prigożyn, czyli osławiony "kucharz Putina" i właściciel Grupy Wagnera, po raz kolejny podkreślił, że nie podporządkuje się dowódcom rosyjskiej armii. Jego najemnicy mają wkrótce wrócić na front, gdzie z pewnością będą potrzebni. Jak sam przyznał, Ukraina odnosi sukcesy.
Ukraińscy żołnierze uratowali trójkę małych szopów, które zostały zaniesione na Morze Czarne falą z wodą z Kachowskiego zbiornika wodnego po wysadzeniu zapory przez Rosjan. Zwierzęta coraz częściej stają się ofiarą bestialskiego aktu terrorystycznego Rosjan.