Rosyjscy żołnierze lubią o sobie myśleć jak o "drugiej armii świata". Uważają się za dzielnych, nieustraszonych i groźnych dla przeciwnika. Ale największe zagrożenie sprawiają dziś sami sobie, pijąc na umór i wyczyniając ekscesy w koszarach. Małą próbkę mamy na jednym z materiałów, który wyciekł do sieci.
Brytyjskie ministerstwo obrony podzieliło się kolejną analizą wywiadowczą wojny w Ukrainie. Tym razem dowiadujemy się, że Rosjanom tak bardzo brakuje ludzi, że ślą do walki rannych żołnierzy. W Moskwie nikt nie waha się, by posłać do boju także tych, którzy stracili ręce lub nogi. Byle nie zabrakło, nomen omen, rąk do walki.
Pułkownik GRU Igor Salikow uciekł z Afryki do Holandii i zgłosił się do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. 60-latek zabrał ze sobą żonę i dzieci, zdecydował się opowiedzieć o tym, czego dopuszczają się na froncie jego rodacy. Sęk w tym, że MTK nie wydaje się zainteresowany jego zeznaniami, a Rosjaninowi grozi deportacja.
W biurze gen. Walerija Załużnego, głównodowodzącego wojskami Ukrainy, znaleziono podsłuchy. Taką informację przekazała w niedzielę wieczorem "Ukraińska Prawda". Oznacza to duże problemy Ukrainy. Albo jej system bezpieczeństwa wewnętrznego przestał funkcjonować, albo polityczna walka osiągnęła apogeum.
Rosyjscy żołnierze mają wielkie osiągnięcia nie tylko na froncie, ale też po powrocie do domów. Gwałcą, katują i mordują na potęgę. Według dostępnych informacji, z ręki weteranów zginęło już 27 osób, a w sądach toczy się przeciw nim wiele spraw. Są brutalni, nie mają zahamowań, a wielu z nich to po prostu kryminaliści.
Ukraińskie drony AQ-400 Scythe zaatakowały lotnisko wojskowe w Morozowsku (obwód rostowski) i uszkodziły przynajmniej jeden samolot bombowy Su-34. Rosjanie zaprzeczają, ale na zdjęciach widać zniszczonego bezzałogowca oraz uszkodzoną maszynę. Jest też coś jeszcze, wiadomość od Ukraińców dla wroga.
Rosyjski żołnierz wiedział, że wkrótce zginie na froncie i postanowił zostawić wiadomość dla swoich bliskich. Na jednym z murów w gruzowiskach Marjinki niejaki Roman Rudakow pospiesznie skreślił kilka słów. Kilka godzin później już nie żył, ale jego wpis przetrwał. Ukraińcy nie mają wątpliwości: po co w ogóle przyjechał na wojnę?
"Druga armia świata", jak szumnie nazywają siebie Rosjanie i jak chcą o sobie myśleć, nie przestaje zaskakiwać. Tym razem Ukraińcy pokazali fragmenty podręcznika dla żołnierzy, w którym nakazano im szturmować pozycje wroga z okrzykiem "Ura!" na ustach. Zupełnie jak sto lat temu, gdy Armia Czerwona chciała podbić całą Europę.
Wojna w Ukrainie trwa już niemal dwa lata, a wielu ludzi zadaje sobie pytanie, kiedy konflikt się zakończy. Podpułkownik Denys Prokopienko, jeden z dowódców słynnej Brygady Wojsk Specjalnych "Azow", nie ma złudzeń, że Ukrainę i jej sojuszników czeka długa walka. Jego analiza jest bardzo brutalna.
W niedzielę, 17 grudnia w obwodzie biełgorodzkim, położonym w zachodniej części Rosji doszło do potyczki rosyjskiego wojska z niezidentyfikowanym oddziałem walczącym po stronie ukraińskiej. Do ataku przyznał się Legion "Wolność Rosji".
Władimir Putin zaprzeczył jakoby szykował się do wojny z krajami NATO. Prezydent Rosji zapewnił, że nie ma żadnego celu w rozwijaniu konfliktu. "Nie mamy wobec nich żadnych roszczeń terytorialnych, nie chcemy psuć z nimi stosunków. Wręcz przeciwnie. Rosja jest zainteresowana rozwojem stosunków z tymi krajami" - powiedział Putin.
Władimir Putin po raz kolejny pokazał się publicznie i kolejny raz mówi się więcej nie o jego słowach, ale o wyglądzie. A konkretnie policzkach, które są zupełnie nienaturalne i mogą świadczyć o licznych operacjach plastycznych, których poddał się władca Rosji. Albo jeden z jego licznych ponoć dublerów...
Rosyjska armia zadziwia od początku wojny w Ukrainie i powinniśmy się cieszyć, że jest tak zaskakująco nieporadna, źle zorganizowana i momentami wręcz śmieszna. W sieci pojawiły się zdjęcia furgonetki, którą żołdacy Władimira Putina wyposażyli w "specjalny kamuflaż". Coś wam przypomina?
Siły Zbrojne Ukrainy korzystają z wynalazków, które powstały podczas trwającej wojny i znakomicie sprawdziły się na froncie. Rosjanie boją się legendarnej już "Baby Jagi", ale do gry wszedł kolejny dron, który sprawdza się fantastycznie na polu walki. Zobaczcie, co potrafi. To prawdziwy drapieżnik.
Ukraińska armia jest bardzo aktywna w social mediach, co jest elementem zaplanowanej taktyki i przemyślanej propagandy. Siły Zbrojne Ukrainy chwalą się swoimi sukcesami, pokazują realia wojny i okrucieństwo najeźdźców. Tym razem nie ustrzegły się kompromitującej wpadki. Na profilach pojawiło się zdjęcie żołnierza, jeden szczegół wzburzył internautów.
Ukraińska armia ma do dyspozycji elitarny oddział medyków pola walki, którzy są w stanie nieść pomoc w najbardziej ekstremalnych warunkach na froncie. Uratowali już setki żołnierzy, pomagają w pracy sił specjalnych, a ich umiejętności się wprost niesamowite. "Przywracają naszych z zaświatów" - chwalą Ukraińcy swoich medyków.
Rosyjska policja starła się z grupą imigrantów z Tadżykistanu na słynnym moskiewskim targowisku Sadowod. Służby pojawiły się tam, by wyłapać osoby nielegalnie przebywające w Rosji i skierować je do walki na ukraińskim froncie. Doszło do zamieszek, podczas których zatrzymano 80 osób.
Ukraińscy żołnierze nic sobie nie robią z zagrożenia, które płynie ze strony Rosji i z którym stykają się każdego dnia. Walka trwa, końca nie widać, ale nawet na froncie trzeba znaleźć chwilę na odpoczynek i oderwanie się od koszmaru wojny. Zobaczcie, jak obrońcy Ukrainy grają w bardzo nietypową odmianę curlingu, minami przeciwpancernymi.