Do kuriozalnej sytuacji doszło w okolicach Bachmutu. Jeden z rosyjskich żołnierzy wziętych do niewoli stwierdził, że został postrzelony przez dowódcę swojego oddziału w nogi. To nie była jednak prawda. Najpewniej starszy mężczyzna sam się okaleczył, aby nie brać udziału w walkach i przeżyć.
Takiej sytuacji jeszcze nie było. Rosyjski żołnierz, który wrócił z wojny w Ukrainie, poszedł z kolegą na piwo. A tam rozpoczął transmisję na żywo w social mediach, gdzie zaczął przeklinać władze rosyjskie i wspierać Ukrainę. Szybko pożałował swojej decyzji, za karę wrócił w kamasze i pojedzie na front.
W lutym zacznie się trzeci rok wojny w Ukrainie. Armia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w dalszym ciągu nie odzyskała wszystkich swoich ziem, a sami Rosjanie na froncie spisują się coraz lepiej. Ukraina stoi przed jednym z najtrudniejszych wewnętrznych wyzwań tej wojny.
W trakcie wojny w Ukrainie wielokrotnie rosyjscy żołnierze zachowywali się irracjonalnie. Kolejny dowód znaleźliśmy w mediach społecznościowych. Jeden z żołnierzy armii Władimira Putina przyszedł do Ukraińców po... chleb, bo był tak głodny. Momentalnie został schwytany i trafił do obozu jenieckiego.
Rosja to chyba stan umysłu. Wojna w Ukrainie dobitnie to potwierdza. Dowodami ukazującymi okrucieństwo i bezmyślność armii Władimira Putina są materiały wideo prosto z frontu. Tym razem żołnierz "drugiej armii świata" podpalił zwłoki poległego kolegi, by ogrzać się na siarczystym mrozie.
Rosyjscy żołnierze w trakcie wojny wielokrotnie udowodnili, że miano "drugiej armii świata" jest niezbyt adekwatne. Często narzekali na swój los. Brakowało im podstawowego wyposażenia czy nawet jedzenia. Na najnowszym filmie widzimy, jak jeden z nich... pije wodę z kałuży. Jak to świadczy o armii Władimira Putina?
Żony rosyjskich żołnierzy wysłanych do Ukrainy, zebrane wokół organizacji "Put Domoi" (ros. "Droga do domu"), weszły do sztabu wyborczego Władimira Putina żądając powrotu swoich mężów do domów z linii frontu. Konfrontacja z pracownikami sztabu nie należała do spokojnych, przyjemnych i miłych.
Od blisko 700 dni trwa rosyjska inwazji na Ukrainę. Jednym z obrońców ukraińskiego terytorium została 25-letnia Anastazja Sawka ze Lwowa, która w trakcie wojny straciła nogę. Mimo to w dalszym ciągu chce bronić swojego kraju przed rosyjskim agresorem.
Rosyjski żołnierz, raptem 22-letni chłopak, opowiedział o "zaletach" służby w armii i udziału w ukraińskiej wojnie. Jego zdaniem zaciągnięcie się do wojska i służba dla Federacji Rosyjskiej to wielka przygoda, podczas której można bezkarnie zabijać i torturować wrogów, bez ryzyka trafienia za kratki.
Oddział rosyjskiej armii, który został utworzony ze skazańców, zaginął bez śladu. Wcześniej żołnierze zbuntowali się przeciwko swoim dowódcom i pobili ich za złe traktowanie. Do sieci trafiło ostatnie nagranie z Rosjanami, teraz słuch po nich zaginął na dobre. Nikt nie wie, jaki los ich spotkał.
Rosyjskie ministerstwo obrony "zadbało" o swoich żołnierzy walczących w Ukrainie i zafundowało im zestawy osobistego oświetlenia. Jak się jednak okazało, lampki są niezbyt użyteczne i wojaków Władimira Putina niezbyt ucieszyły. Mają nawet, bardzo wulgarny pomysł, jak ich używać.
Generał Michaił Tepliński, jeden z najważniejszych oficerów rosyjskiej armii, popadł w niełaskę u Władimira Putina. Powód? Cieszy się zbyt dużą popularnością. Władze na Kremlu zdecydowały, że trzeba oficera oczerniać tak długo, aż ten straci w wojsku posłuch. I stworzyły oddział, który właśnie tym się zajmuje.
Serbscy najemnicy, którzy przybyli Rosji na pomoc w ukraińskiej wojnie, nie będą miło wspominać pobytu w armii Władimira Putina. Dowództwo wysłało ich do walki bez broni, a inni żołnierze pobili i wymusili przyznanie się do szpiegostwa na rzecz USA. Takiej gościny ochotnicy z Bałkanów się nie spodziewali.
Armia Władimira Putina miała zdobyć Ukrainę raptem w trzy dni, ale po niemal dwóch latach konfliktu jest od celu daleko. Tymczasem żołnierze mają dość walki, warunków panujących w wojsku. Jak długo jeszcze pozwolą się wysyłać bezkarnie na rzeź?
Żony oraz matki rosyjskich żołnierzy walczących w Ukrainie zapowiadają, że nie zamierzają zaprzestać swoich antywojennych protestów. Od listopada domagają się powrotu mężów i synów do domu, sprzeciwiają się wojnie i będą walczyć o swoje z władzami. Władimir Putin doczekał się opozycyjnego ruchu, do tego tuż przed wyborami.
Grupa Wagnera po bezprecedensowym buncie i marszu na Moskwę została spacyfikowana, ale Rosjanie znów mają problem. Prywatna kompania wojskowa "Redut", która weszła w miejsce wagnerowców, narzeka na brak zaopatrzenia i odpowiedniego sprzętu do walki w Ukrainie. Moskwa znów ma duży problem z najemnikami.
Rosyjscy jeńcy opowiedzieli Ukraińcom o tym, jak są rekrutowani do wojska, jak wygląda ich szkolenie i co dzieje się potem, gdy "mobiki" trafiają na front. Dowódcy oszukują podwładnych i zapewniają, że nie wezmą udziału w walce. A potem ślą na linię frontu, tam gdzie czeka śmierć.
- 2024 rokiem rodziny? Zwróćcie zmobilizowanych ich rodzinom - zażądały w Moskwie żony żołnierzy walczących w Ukrainie, które ponownie domagały się powrotu najbliższych do domów. Władimir Putin i jego ludzie mają powody do obaw?