Wielkimi krokami zbliżają się wybory prezydenckie w Rosji. Władimir Putin będzie walczył o piątą kadencję. Już w grudniu dyktator potwierdził marszałkowi donieckiego "parlamentu", że zamierza kandydować w wyborach prezydenckich. Po raz pierwszy w historii Rosji wybory potrwają trzy dni. Rosjanie pójdą do urn w połowie marca 2024 roku.
Natychmiast po ogłoszeniu decyzji Putina partia "Jedna Rosja" zadeklarowała pełne poparcie dla jego kandydatury. Jak podaje RIA Novosti, Sergiej Iwanowicz, przewodniczący partii powiedział, że ta "zrobi wszystko, aby zwyciężył".
Z najnowszego sondażu Rosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej (VCIOM) wynika, że Putinowi ufa 78 proc. badanych. Jego działania popiera zaś 75 proc. osób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wybory prezydencie. Propaganda szokuje
W Białorusi z kolei nie przeprowadza niezależnych badań opinii publicznej, które umożliwiłyby obiektywną ocenę potencjalnych kandydatów. Wiele osób powątpiewa w uczciwość wyborów w obu krajach. Otwarcie mówią o tym propagandyści na Białorusi, którzy nie widzą innych kandydatów niż Putin i Łukaszenka.
Prezydent mówi o zmianie pokoleniowej, ale nie odniósł się do kwestii wyborczej. Zwłaszcza teraz, gdy odbędą się wybory prezydencie w Rosji i w Białorusi. Wybory w Rosji to właściwie plebiscyt poparcia. Podobnie jest w Białorusi. Jesteśmy za pokojem, jesteśmy za suwerennością, za zbiorowym Wschodem. Dla unii z Rosją - mówią propagandyści.
Jak dodają, w wyborach chodzi o suwerenność, zwycięstwo i siłę. Tłumaczą także, że w obu krajach nie ma innych kandydatów. Wszyscy inni alternatywni kandydaci, nie ważne jak wyglądają, są fałszywi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.