Siły Zbrojne Ukrainy już od czterech tygodni napierają na wschodzie na pozycje Rosjan i krok po kroku wypierają agresora z kolejnych miasteczek i wsi na wschodzie Ukrainy. "The New York Times" przyjrzał się działaniom obu armii i porównał, jak radzą sobie na polu walki. Na przykładzie wioski Neskuczne doskonale widać, jak dziś wygląda ta wojna.
Informacje na temat działań obu stron na froncie są często sprzeczne, a rosyjska propaganda zderza się z informacjami, które podają ukraińskie źródła i które często są kompletnie różne od doniesień pojawiających się w mediach. Ten informacyjny chaos starali się uporządkować dziennikarze "NYT", porównując różne dane z frontu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wieś Neskuczne została wyzwolona przez Ukraińców na początku czerwca. Walki o ten rejon toczyły się przez kilkadziesiąt godzin, a Rosjanie twardo się bronili. Musieli jednak oddać pole, choć mieli do dyspozycji prawie dwa razy więcej żołnierzy. Wyszkolenie ukraińskich jednostek i ich duch bojowy robią jednak dużą różnicę.
Zdaniem dziennikarzy, atakowało około 70 ukraińskich żołnierzy ze 129. Brygady Obrony Terytorialnej, a broniło się 150 Rosjan. Walka toczyła się dom po domu, metr po metrze. Efekt starcia? Ukraińcy wyzwolili wieś, ale stracili sześciu ludzi. Straty agresorów, którzy wycofali się na wschód, były trzy razy większe.
I tak właśnie wygląda dziś wojna w Ukrainie. Rosjanie stawiają opór, mają znacznie większe siły do dyspozycji i korzystają z umocnień, które powstały jeszcze rok temu, gdy zajmowano kolejne tereny tuż po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji. Ale Ukraińcy są bardzo cierpliwi i robią swoje, choć doniesienia w mediach czasem mówią co innego.
I tu pada pytanie o to, kiedy czeka nas koniec wojny?
Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów US Army gen. Mark Milley, którego cytuje "The New York Times", uważa że kontrofensywa potrwa dłużej, niż niektórzy przewidywali. Mówi się o 10 tygodniach walk, które będą kluczowe dla losów wojny. Jedno jest pewne: od czasu rozpoczęcia kontrofensywy Ukraina posuwa się naprzód i odbija kolejne tereny.
A w Rosji wrze i być może sytuacja wewnętrzna kraju będzie mieć kluczowy wpływ na to, co dzieje się na polu walki. Bunt Jewgienija Prigożyna i kłopoty Władimira Putina z pewnością są na rękę Ukraińcom. Tak samo jak to, co dzieje się w rosyjskiej armii. Morale nie jest wysokie, a żołnierze giną masową i tracą cenny sprzęt.
Siły Zbrojne Ukrainy nacierają nadal na trzech głównych kierunkach: zaporoskim, bachmuckim oraz w stronę Krymu. Celem jest odzyskanie terenów zajętych przez Rosjan przed rokiem oraz jeszcze w 2014 roku: Ługańska, Doniecka oraz Półwyspu Krymskiego, który został przez Federację Rosyjską podstępem zajęty niemal dekadę temu.