33-letni rosyjski żołnierz zginął po postrzale na terenie jednostki wojskowej, w której służył. Został zastrzelony przez 43-letniego kolegę, który został zmobilizowany. Tłumaczył się, że jego broń "przez przypadek wystrzeliła".
Rosyjscy zmobilizowani sprowokowali masową bójkę w klubie "Grable" (Widły) w obwodzie kemerowskim. Na nagraniu z monitoringu widać, jak zaczynają demolować pomieszczenie najprawdopodobniej po odmowie sprzedania im alkoholu.
Ponad 20 krewnych zmobilizowanych z graniczących z Ukrainą obwodów Rosji przyjechało do jednostki wojskowej w mieście Wałujki (kilkanaście kilometrów od granicy). Wymagają, aby ich mężowie wrócili na terytorium Rosji. Twierdzą, że jeśli dowództwo nie zadziała, "sami pojadą ich ratować".
Żony zmobilizowanych do walki Rosjan przyjechały protestować na granicę z Ukrainą. Kobiety nie chcą, aby ich mężowie ginęli w wojnie wywołanej przez Władimira Putina. W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania wideo.
Zmobilizowany rosyjski żołnierz, który trafił do ukraińskiej niewoli, przyznał, że nie wie, dlaczego uczestniczy w wojnie. Jedyna przyczyna to rzekomo sfabrykowana przeciwko niemu sprawa - został zatrzymany w stanie nietrzeźwości, a policjanci mieli podrzucić mu "pakiet z białym proszkiem".
W sieci pojawiło się nagranie z rannym mężczyzną, który niedawno został wcielony do armii rosyjskiej. Zamiast walczyć na froncie w Ukrainie, uciekł i wrócił do domu. Tam został zaatakowany przez osoby, zarzucające mu tchórzostwo.
W rosyjskim Władywostoku władze przygotowują się do masowych akcji nieposłuszeństwa - podaje ukraiński wywiad. W tym regionie miejscowi coraz mocniej się sprzeciwiają ogłoszonej przez Putina mobilizacji, a w regionie mieszka wiele osób ukraińskiego pochodzenia.
Rosyjskie media poinformowały o śmierci kolejnego zmobilizowanego. 32-letni Jewgienij Kostriukow na froncie w Ukrainie spędził zaledwie miesiąc. Właśnie odbył się jego pogrzeb.
Bunt w rosyjskiej armii. Wojskowi z Republiki Czuwaskiej odmawiają walki na froncie, dopóki nie otrzymają obiecanej im zapłaty. Do sieci trafiło nagranie, na którym widzimy konfrontację zmobilizowanych z władzami jednej z jednostek wojskowych.
Ukraińcy z Doniecka boją się przymusowej mobilizacji do rosyjskiego wojska. O tym jak próbują uniknąć poboru do wrogiej armii, reporterom The Kyiv Independent opowiedziało kilku mieszkańców tzw. Donieckiej Republiki Ludowej. - Zastrzelę wszystkich i zostanę jeńcem - grozi jeden z rozmówców portalu.
Komentarze pod artykułami i w mediach społecznościowych pokazują złość zwykłych Rosjan, którzy czują się oszukiwani przez władze i państwowe media na temat mobilizacji i wojny w Ukrainie. Iskrą zapalną w Biełgorodzie była śmierć poborowego, który miał być szkolony, a tymczasem zginął po 10 dniach od trafienia na front.
Rosyjscy dygnitarze oraz urzędnicy wyższego szczebla chwytają się każdego możliwego sposobu, aby wyjechać z kraju. Wszystko przez ogłoszoną przez Władimira Putina "częściową" mobilizację. – Mają szerszy dostęp do informacji niż zwykli Rosjanie. Doskonale rozumieją, co się dzieje – opisuje Lola Tagajewa, redaktorka naczelna zakazanej w Rosji opozycyjnej gazety "Werstka".
W Rosji pochowano 29-letniego Ilię Korolowa. Mężczyzna został zmobilizowany zaledwie miesiąc temu. Do punktu komisji poborowej poszedł po tym, jak żona powiedziała mu, aby "nie był tchórzem". Finał? Nie taki, jak kobieta by oczekiwała. 29-letni Rosjanin zginął na froncie. Osierocił dwoje dzieci.
Pracownicy różnych przedsiębiorstw państwowych muszą stawić do punktów komisji poborowych, aby "zaktualizować swoje dane osobowe". Miejscowi alarmują, że często kryje się za tym wysłanie na ćwiczenia wojskowe. Od tygodni mówi się o cichej mobilizacji, ogłoszonej przez Łukaszenkę.
26-letni ojciec trójki dzieci Iwan Poljański otrzymał wezwanie do wojska w regionie Orenburg w zachodniej Rosji. Dwa tygodnie później mężczyzna zginął podczas ćwiczeń z powodu odniesionych obrażeń. Jego żona twierdzi, że do jego śmierci doprowadziło to, że w trakcie używano starej amunicji.
Nie żyje kolejny zmobilizowany rosyjski żołnierz. Ciało mężczyzny znaleziono w obozie szkoleniowym w okolicach Nowosybirska. Wstępnie mówi się, że przyczyną śmierci był wypadek "spowodowany spożyciem napojów alkoholowych". Oficjalnie w Rosji zginęło już ponad 40 zmobilizowanych, którzy nie zdążyli dotrzeć na wojnę.
Co najmniej 41 zmobilizowanych żołnierzy zmarło w ciągu miesiąca - ustaliły niezależne media. Niektóre z tych strat nie mają charakteru bojowego - ludzie ginęli w ośrodkach szkoleniowych, na poligonach i w jednostkach wojskowych przed wysłaniem na front.
Przedstawiciel władz obwodu czelabińskiego zwrócił się do matki jednego ze zmarłych zmobilizowanych żołnierzy z wymogiem zwrotu 62 tys. rubli (4,8 tys. zł), które wydano na pogrzeb. Zapewniają, że to część świadczenia po zmarłym żołnierzu i właśnie z tych pieniędzy ma zostać pochowany żołnierz.