W nocy z poniedziałku na wtorek odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Głos zabierał m.in. ambasador Ukrainy przy ONZ Serhij Kyslyc. - Rosja rozsiewa "wirusa", który infekuje ONZ i zagraża systemowi międzynarodowemu i jego zasadom - mówił.
Podczas podpisywania przez Władimira Putina dekretu o uznaniu niepodległości dwóch separatystycznych republik obecni byli goście - rosyjscy ministrowie i politycy. Internauci sugerują, że zdjęcie uczestników "popełnienia przestępstwa" będzie kiedyś ważne dla Trybunału w Hadze. To właśnie przed nim - zdaniem części komentujących - powinni stanąć wszyscy obecni na poniedziałkowej "ceremonii".
Część rosyjskich wojskowych ma "poważne wątpliwości" co do ataku na Ukrainę – donosi "Guardian". Brytyjscy dziennikarze powołują się przy tym na zachodnie źródła wywiadowcze. Mimo to Kreml wysyła kolejnych żołnierzy na granicę rosyjsko-ukraińską.
W poniedziałek wieczorem prezydent Rosji Władimir Putin wygłosił w telewizji orędzie do narodu. Uznał niepodległość dwóch separatystycznych republik w Donbasie - Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Wystąpienie Putina wywołało oburzenie światowych przywódców.
W poniedziałek obradowała Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. To jeden z wyższych organów władz Rosji, wchodzący w skład prezydenckiej administracji. Dyskutowano podczas jej obrad o Ukrainie. Doszło też do dziwnej sytuacji, gdy Władimir Putin upokorzył szefa rosyjskiego wywiadu, Siergieja Naryszkina.
Od 19 lutego zostały zniesione ograniczenia w ruchu granicznym na granicy z Ukrainą. Zmiany nie dotyczą Rosji i Białorusi, gdzie wjazd jest mocno ograniczony.
Możliwa inwazja Rosji na Ukrainę oznaczałaby nie tylko możliwą falę uchodźców w Polsce. Atak mógłby oznaczać w dłuższej perspektywie poważne zachwianie równowagi w różnych miejscach świata. Również w tak nieoczekiwanych jak... Egipt.
Świat z niepokojem patrzy na konflikt Rosji z Ukrainą i zastanawia się, co zrobi Władimir Putin. Prezydent Rosji jest niezwykle tajemniczą osobą i zazwyczaj postrzegany jest jako bezwzględny dyktator. Niewiele mówi o swoim życiu prywatnym, ale 10 lat temu zrobił wyjątek i opowiedział o rodzinnej tragedii.
Prezenterka gruzińskiej stacji Mtavari Arkhi w programie na żywo postanowiła wesprzeć Ukrainę. W języku ukraińskim powiedziała, że Gruzja i Ukraina "są razem" i mają "wspólnego wroga, którym jest Rosja". - Bez wątpienia zwyciężymy - dodała.
W rosyjskiej miejscowości Szebekino, która leży zaledwie 5 km od granicy z Ukrainą powstał szpital polowy dla rosyjskiego wojska. Na nagraniach widać dziesiątki namiotów, ciężarówek wojskowych z czerwonym krzyżem i ćwiczących obok żołnierzy.
Rzecznik rządu Piotr Mueller uważa, że Rosja w każdej chwili jest gotowa przystąpić do ataku na Ukrainę. Potwierdzać mają to informacje uzyskiwane przez służby wywiadowcze państw zachodnich.
Rosyjska służba bezpieczeństwa FSB poinformowała, że pocisk z terytorium Ukrainy całkowicie zniszczył posterunek straży granicznej w rosyjskim obwodzie rostowskim. Ukraińskie władze zaprzeczają tym informacjom. Eksperci ostrzegają przed tzw. taktyką fałszywej flagi. To z kolei może posłużyć jako pretekst do inwazji.
Żołnierze 2. Gwardyjskiej Dywizji Zmechanizowanej przez 5 dni czekali na transport w okolicach wsi Wiesiełaja Łopań (obwód biełgorodzki) w Rosji. Miejscowi alarmowali, że wojskowi nie mają zapewnionego jedzenia ani noclegu. Na zdjęciach widać dziesiątki żołnierzy stłoczonych w małym pomieszczeniu.
Rosyjska propaganda nie ustaje. Zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ Dmitrij Polanski mówi wprost o możliwym "ataku Kijowa na pełną skalę". Twierdzi, że Ukrainę miałaby do tego pchnąć "polityka państw zachodnich".
Amerykańska telewizja CBS News donosi, że rosyjscy dowódcy otrzymali już rozkazy rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. Przy granicy zgromadzonych zostało ok. 150 tys. żołnierzy. Doniesieniom o planowanym ataku zaprzecza jednak ambasador Rosji w USA.
Cały świat z niepokojem patrzy na konflikt Rosji z Ukrainą. Istnieją poważne obawy, że dojdzie do inwazji. Europoseł PO Radosław Sikorski podzielił się kontrowersyjnym pomysłem na to, jak pokonać armię Putina.
W niedzielę w centrum Moskwy kilka osób protestowało przeciwko inwazji Rosji na Ukrainę. "Rosjo, nie dotykaj Ukrainy!" - napisali na transparentach manifestanci. Policja aresztowała sześć osób.
Rosjanie planowali w Kijowie manifestację, którą rosyjskie media miały następnie wykorzystać do publikacji propagandowych materiałów - poinformował doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. Do stolicy Ukrainy miało przyjechać do 2,5 tys. "protestujących" z plakatami "Nie dla wojny z Rosją", "Ukraino, nie zabijaj swoich obywateli".