Możliwa inwazja Rosji na Ukrainę oznaczałaby nie tylko możliwą falę uchodźców w Polsce. Atak mógłby oznaczać w dłuższej perspektywie poważne zachwianie równowagi w różnych miejscach świata. Również w tak nieoczekiwanych jak... Egipt.
Prezenterka gruzińskiej stacji Mtavari Arkhi w programie na żywo postanowiła wesprzeć Ukrainę. W języku ukraińskim powiedziała, że Gruzja i Ukraina "są razem" i mają "wspólnego wroga, którym jest Rosja". - Bez wątpienia zwyciężymy - dodała.
W rosyjskiej miejscowości Szebekino, która leży zaledwie 5 km od granicy z Ukrainą powstał szpital polowy dla rosyjskiego wojska. Na nagraniach widać dziesiątki namiotów, ciężarówek wojskowych z czerwonym krzyżem i ćwiczących obok żołnierzy.
Rzecznik rządu Piotr Mueller uważa, że Rosja w każdej chwili jest gotowa przystąpić do ataku na Ukrainę. Potwierdzać mają to informacje uzyskiwane przez służby wywiadowcze państw zachodnich.
Rosyjska służba bezpieczeństwa FSB poinformowała, że pocisk z terytorium Ukrainy całkowicie zniszczył posterunek straży granicznej w rosyjskim obwodzie rostowskim. Ukraińskie władze zaprzeczają tym informacjom. Eksperci ostrzegają przed tzw. taktyką fałszywej flagi. To z kolei może posłużyć jako pretekst do inwazji.
Rosyjska propaganda nie ustaje. Zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ Dmitrij Polanski mówi wprost o możliwym "ataku Kijowa na pełną skalę". Twierdzi, że Ukrainę miałaby do tego pchnąć "polityka państw zachodnich".
Komisarz Rady Najwyższej ds. Człowieka na Ukrainie Ludmiła Denisowa alarmuje, że terroryści w nieuznawanych republikach ściągają do wojska nawet chłopców w wieku 16-18 lat. W specjalnych "szkołach wojskowych" są przygotowywani do "działań wojennych". W sieci krążą nagrania z łapanek, które odbywają się nawet na ulicach.
Amerykańska telewizja CBS News donosi, że rosyjscy dowódcy otrzymali już rozkazy rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. Przy granicy zgromadzonych zostało ok. 150 tys. żołnierzy. Doniesieniom o planowanym ataku zaprzecza jednak ambasador Rosji w USA.
Paweł Kukiz odniósł się do napiętej sytuacji na granicy ukraińsko-rosyjskiej. "Od wielu lat staram się wspierać Ukrainę, jednocześnie pamiętając o Wołyniu, bo to jest nie do wybaczenia i nie do zapomnienia" - stwierdził polityk.
Cały świat z niepokojem patrzy na konflikt Rosji z Ukrainą. Istnieją poważne obawy, że dojdzie do inwazji. Europoseł PO Radosław Sikorski podzielił się kontrowersyjnym pomysłem na to, jak pokonać armię Putina.
Holenderskie MSZ poinformowało o "tymczasowym" zawieszeniu działalności ambasady kraju w Kijowie. Dyplomaci i pracownicy placówki przeniosą się do Lwowa. Lokalizację zmieniono "z powodów bezpieczeństwa" i w obawie przed rosyjską inwazją na Ukrainie.
W niedzielę w centrum Moskwy kilka osób protestowało przeciwko inwazji Rosji na Ukrainę. "Rosjo, nie dotykaj Ukrainy!" - napisali na transparentach manifestanci. Policja aresztowała sześć osób.
Rosjanie planowali w Kijowie manifestację, którą rosyjskie media miały następnie wykorzystać do publikacji propagandowych materiałów - poinformował doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. Do stolicy Ukrainy miało przyjechać do 2,5 tys. "protestujących" z plakatami "Nie dla wojny z Rosją", "Ukraino, nie zabijaj swoich obywateli".
Piloci linii lotniczych Lufthansa odmówili lotu na Ukrainę "w obawie przed wojną z Rosją" - podaje niemiecki "Bild". Maszyna miała lecieć do Lwowa, ostatecznie ponad 60 pasażerów musiało czekać na inne loty. Niemieckie linie lotnicze nie będą też co najmniej do 28 lutego latać do Kijowa i Odessy.
Lugacom, operator komórkowy i internetowy w nieuznawanej Ługańskiej Republice Ludowej zapowiedział "przerwę w dostawie internetu i telefonii komórkowej". Jak tłumaczy, pracownicy Lugacomu są zaangażowani w "mobilizację na terenie republiki", którą w sobotę ogłosił lider ługańskich separatystów Leonid Pasicznyk.
Sytuacja na granicy ukraińsko-rosyjskiej jest coraz bardziej napięta. Gorąco jest m.in. w okolicach Siewierodoniecka, gdzie znajduje się jedna z największych fabryk nawozów w Europie. Stany Zjednoczone ostrzegają, że uderzenie w jej zbiorniki grozi wybuchem trującego amoniaku, co może stanowić dla Rosji pretekst do interwencji na większą skalę.
Mimo zapewnień Rosji o wycofywaniu wojsk spod granicy z Ukrainą w sieci pojawiają się liczne potwierdzenia dalszej obecności rosyjskiego sprzętu w regionach przygranicznych. Na nagraniach widać, że czołgi i ciężarówki wojskowe mają wymalowaną tajemniczą literę "Z". Internauci zastanawiają się, o co chodzi.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wezwał w sobotę prezydenta Rosji Władimira Putina, aby spotkał się z nim i szukał rozwiązania kryzysu. Zełenski powiedział, że Rosja może wybrać miejsce rozmów.