Pewna kobieta zamieściła w sieci szokujące ogłoszenie. Sprzedająca reklamowała chorego gada hasłem: "wąż ma chore oczy, przez co jest bardziej atrakcyjny". Fundacja Epicrates wspierająca zwierzęta złożyła już w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
W Polsce jest ich zaledwie sto, podczas gdy w Wielkiej Brytanii biolodzy biją na alarm z obawy przed nagłym wzrostem populacji. Mowa tutaj o kojarzonych z medykami wężach eskulapa, które, choć w naszym kraju wymierają i są pod ścisłą ochroną, to na wyspach zalicza się je jako gatunek inwazyjny.
W ubiegłym tygodniu, funkcjonariusze Departamentu Ochrony Środowiska Stanu Nowy Jork dokonali nietypowej interwencji w miejscowości New Hartford. Sprawa dotyczyła nielegalnego posiadania pytona birmańskiego, jednego z największych węży świata.
W niedzielny poranek do Jednostki Ratowniczej Gaśniczej nr 1 w Lublinie zgłosił się zaniepokojony właściciel młodego pytona królewskiego o imieniu "Edek". Jak się okazało, młody i ciekawski wąż wplątał się w pęk kluczy, z którego nie był w stanie samodzielnie się uwolnić.
W Bangladeszu doszło do niecodziennego zdarzenia, które zaskoczyło nawet doświadczonych badaczy przyrody. Naukowcy byli świadkami niezwykłego "spotkania" dwóch z największych gatunków węży na świecie – pytona birmańskiego oraz pytona siatkowanego. Dokładny przebieg został opisany niedawno w magazynie "Reptiles and Amphibians".
Niektóre spotkania zostają w pamięci na długo. Tyczy się to również momentów, gdzie po drugiej stronie "staje" zwierzę. To spotkanie z pewnością można do takich zaliczyć. Leśnik stał i nagrywał, kiedy jego oczom ukazała się żmija, niezwykła żmija. To po prostu trzeba zobaczyć!
Zagubiony wąż pełzał po jednej z ulic w Gdańsku. Zapewne szukał bezpiecznego schronienia. Na swoją kryjówkę wybrał komorę silnika w zaparkowanym pojeździe. Zaniepokojeni jego widokiem mieszkańcy poprosili o interwencję mundurowych.
Najjadowitszy wąż Europy ukąsił dziecko. Żmija ugryzła 7-latka w ramię. Chłopiec natychmiast został przetransportowany do szpitala. Wiadomo, jaki jest jego stan. - Nigdy nie wolno tego zwierzęcia dotykać samemu - podkreślił "łowca węży".
Klientka Lidla po powrocie do domu i rozpakowaniu zakupów przeżyła szok. Okazało się, że między gałązkami selera naciowego znajdował się wąż. Sieć w odpowiedzi zapewnia, że nigdy wcześniej nie było takiego zdarzenia, a dostawcę zobligowano do złożenia wyjaśnień.
Klientka Lidla po powrocie do domu i rozpakowaniu zakupów przeżyła szok. Okazało się, że między gałązkami selera naciowego znajdował się wąż. Eksperci, z którymi konsultowała się kobieta twierdzili, że to śmiertelnie groźna żararaka pospolita. Okazało się, że nic podobnego.
Osoby, które 27 maja robiły zakupy w Biedronce przy ul. Traugutta w miejscowości Boguszów-Gorce (woj. dolnośląskie), długo tego nie zapomną. Na podłodze między lodówkami pełzała mała żmija. Na miejsce wezwani zostali strażacy.
Spacerując po lesie często możemy natknąć się na różne gatunki węży. Dla wielu osób rozpoznanie może być trudne, zwłaszcza przy ograniczonej widoczności. Jeden z nich na pierwszy rzut oka wygląda jak żmija zygzakowata, choć wcale nią nie jest. Czy już wiesz, o jakim wężu mowa?
Do nietypowego zdarzenia doszło na boisku piłkarskim w Serbii. Pojawienie się na nim węża doprowadziło do przerwania meczu. Interweniował sędzia, co przypłacił dwoma ukąszeniami.
Dopiero został odkryty, a już zdaniem naukowców jest zagrożony. Największy na świecie gatunek węża żyje w amazońskim lesie deszczowym. Mierzy niemal 8 metrów długości i waży prawie 200 kg. Jego głowa jest rozmiarów podobnych do ludzkiej.
Chaos i panika wybuchły na pokładzie samolotu AirAsia, lecącego z Bangkoku na tajską wyspę Phuket. Pasażerowie byli przerażeni, kiedy nad swoimi głowami zobaczyli coś pełzającego.
Pewna kobieta pod jedną z ławek na warszawskim osiedlu Sady Żoliborskie znalazła półtora metrowego węża mahoniowego. Od razu zawiadomiła pracownika ochrony, ten z kolei wezwał Ekopatrol. Zwierzę trafiło pod opiekę centrum CITES.
Leśnicy z Nadleśnictwa Baligród niemal codziennie publikują ciekawostki przyrodnicze. Tym razem pokazali, pozostawiony przy leśniczówce "kombinezon". Pracownicy Lasów Państwowych tłumaczą, do kogo należy.
Chwile grozy przeżyła pani Henryka, kiedy szykując się do snu w swoim mieszkaniu, późnym wieczorem usłyszała spadające z szafek przedmioty. Zaniepokojona hałasem podeszła bliżej i jej oczom ukazał się widok, którego nigdy nie spodziewała się zastać w swoim domu.