Rosyjscy propagandyści znów dali wyraz swojej ignorancji. Podczas programu emitowanego w telewizji prowadząca była wielce zdziwiona, iż rosyjscy żołnierze na Ukrainie nie byli witani z kwiatami. Jeden z gości dolał oliwy do ognia i wywołał konsternację.
W weekend, w mieście Orsk na południowym Uralu, w pobliżu granicy z Kazachstanem, pękła tama. Woda zalała kilka tysięcy domów. Według dyrektor firmy, która budowała tamę, wszystkiemu winne są gryzonie. Słuchający go dziennikarze spoglądali na siebie z niedowierzaniem.
Nawet najmniejszy powód dla władz Rosji jest dobrym powodem, aby represjonować swoich obywateli. Antywojenna narracja jest wręcz zakazana, a w przypadku niewłaściwych czynów i słów grożą surowe kary. Tym razem Rosyjski Sąd Najwyższy zakazał... litery "L". Według Kremla jest "symbolem zdrajców i terrorystów", czyli bojowników Legionu Wolność Rosji.
Popularny w naszym kraju rosyjski youtuber, który uciekł ze swojej ojczyzny do Polski, skomentował uderzenie ukraińskiego wywiadu na fabryki w jego rodzinnych stronach.
Trudno w to uwierzyć, jednak Ministerstwo Obrony Rosji oskarżyło Stany Zjednoczone i NATO o osławioną "nagą imprezę" rosyjskich gwiazd. W grudniu w Rosji odbyło się spotkanie towarzyskie, na którym wszyscy goście występowali nago lub w ubraniach zasłaniających bardzo niewielką powierzchnię ciała.
Rosyjska dezinformacja na temat Ukrainy wzrosła zarówno pod względem skali, jak i umiejętności. Niemiecki dyplomata Ralf Beste przekonuje, że rosyjska propaganda tworzy 200 tysięcy postów i zakłada 50 tysięcy fałszywych kont dziennie. Wszystko po to, by zdyskredytować działania Zachodu.
Naczelny rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow, znów grzmi w swoim programie. W jednym z ostatnich odcinków "dziennikarz" wezwał Rosjan do szturmu na Charków, który należy burzyć jego zdaniem blok po bloku. Nie zabrakło też narracji o Kijowie przejętym przez nazistów oraz przyczynach wojny, którą wywołał Władimir Putin.
Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, udostępnił w mediach społecznościowych nagranie, na którym rosyjska propagandystka Margarita Simonjan odpowiada na pytanie brytyjskiego dziennikarza. Ten zagadnął o wybory w Rosji, tego się jednak nie spodziewał.
Rosyjscy propagandyści nie próżnują. W tamtejszej telewizji grono "ekspertów" dyskutowało na temat kolejnych podbojów innych krajów. Jak mówili trzeba "przywrócić sprawiedliwość historyczną". Wymienili kilka nieodległych państw, w tym Polskę.
Władimir Putin przyzwyczaił nas, że często wypowiada się w sposób oderwany od rzeczywistości. Teraz w swoim wystąpieniu przyznał, że jego kraj walczy o swoją niepodległość i przetrwanie, gdyż... został zaatakowany.
Rosyjscy propagandyści słyną z tego, że formułują tezy, które oderwane są od rzeczywistości. Tym razem proponują "zniszczenie Charkowa". Ich zdaniem należy dać ludziom 24 godziny na ewakuację, a potem zamienić miasto w pył.
Margarita Simonian jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych krzewicielek prokremlowskiej propagandy. Ostatnio "caryca mediów" oskarżyła Ukrainę o przeprowadzenie ataku terrorystycznego pod Moskwą. Jej zdaniem, przyznanie się do ataku ISIS to tylko przykrywka.
Władimir Sołowjow nazywany jest "medialnym żołnierzem Putina", który na współpracy z władzami na Kremlu zbił majątek. W swoich programach nie ukrywa nienawiści do Ukrainy, NATO czy Polski. Ponad dwie dekady temu omawiał atak terrorystyczny w rosyjskiej Dubrówce. Teraz podaje narrację wygodną dla Władimira Putina, któremu propagandzista służy od lat.
Rosyjska propaganda raz straszy, innym razem śmieszy, ale zawsze budzi zdumienie. Tym razem jeden z rosyjskich "ekspertów" ponownie zszokował swoimi tezami na temat wojny w Ukrainie. I zasugerował, że to Rosja została napadnięta, a nie sama wywołała krwawą wojnę w Ukrainie. Tak, to nie pomyłka.
Minister Siergiej Szojgu, szef rosyjskiego MON-u, poinformował o planie znacznej rozbudowy armii rosyjskiej. Moskwa chce powołać pod broń i wyposażyć dwie nowe armie, które zdecydowanie pomogłyby w wygraniu wojny w Ukrainie. Sęk w tym, że najpewniej nie ma jak tego zrobić.
Siły Zbrojne Ukrainy oraz wywiad wojskowy HUR opublikowały wywiad z pojmanym porucznikiem rosyjskich sił zbrojnych, niejakim Aleksiejem Kołotowem. Żołnierz jest przekonany, że populacja Rosji liczy miliard ludzi. I że to Ukraina miała zamiar ją zaatakować, więc Moskwa uderzyła pierwsza.
Rosyjska propaganda świętuje wyborcze "zwycięstwo" Władimira Putina i zaczyna komunikować się ze światem w swoim, niezwykle agresywnym stylu. Tym razem dostało się też papieżowi Franciszkowi, o którym propagandyści nie mają najlepszego zdania. "A któż to jest?" - pytają lekceważąco i wyśmiewają głowę kościoła.
Jak podała w poniedziałek propagandowa Ria Nowosti, czyli rządowa agencja informacyjna z Rosji, papież Franciszek miał pogratulować Władimirowi Putinowi jego zwycięstwa w kolejnych wyborach prezydenckich w tym kraju. Watykan nie potwierdza tych kontrowersyjnych doniesień, a sam papież milczy.