Władze Wuhan wprowadziły dodatkowe środki ostrożności z powodu koronawirusa. Osoby mieszkające w mieście mogły mieć bowiem kontakt z nowymi potwierdzonymi przypadkami COVID-19 w Shijiazhuang na północy Chin. W związku z tym lokalni urzędnicy dokładnie śledzą poczynania mieszkańców, starając się zapobiec nowemu ognisku choroby.
Pismo The Lancet opublikowało badania przeprowadzone na pacjentach, którzy zostali wypisani między 7 stycznia a 29 maja 2020 r. ze szpitala Wuhan w Jinyintan, czyli pierwszego szpitala covidowego na świecie. Wyniki są szokujące.
Minął rok od czasu, kiedy Chiny potwierdziły pierwszy zgon na COVID-19 w Wuhan. Z chińskiej metropolii koronawirus rozprzestrzenił się na cały świat i przeorganizował życie nas wszystkich.
Rząd chiński jest oskarżany o usunięcie kluczowych danych dot. badań nad koronawirusem. Szczegóły ponad 300 badań, związanych także z innymi chorobami, nagle zniknęły z internetu, choć wcześniej były dostępne dla wszystkich.
Według najnowszych raportów już we wrześniu w szpitalach w Wuhan pojawiali się pacjenci z tajemniczą chorobą przypominającą zapalenie płuc. Ze szpitalnych danych wynika, że przyjęto około 40 osób z objawami typowymi dla koronawirusa.
Ponad trzy czwarte pacjentów z COVID-19 hospitalizowanych w Wuhan między styczniem a majem cierpiało z powodu co najmniej jednego trwałego objawu choroby sześć miesięcy później. To pokazuje, że po pokonaniu koronawirusa będziemy musieli zmierzyć się z jego długofalowymi skutkami.
Wuhan było pierwszym miejscem, którego mieszkańcy zetknęli się z koronawirusem. Miejscowi urzędnicy wyciągnęli wnioski z kryzysu, jaki dotknął miasto po wybuchu pandemii COVID-19. Zarządzili masową mobilizację na wypadek kolejnego takiego zdarzenia.
Zespół naukowców Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) planuje w styczniu wybrać się do Wuhan, aby zbadać źródło koronawirusa. Podczas poprzedniej takiej operacji organizacja poszła na znaczne ustępstwa na rzecz Państwa Środka. Pekin w ostatnim czasie intensyfikuje wysiłki, aby forsować swoją narrację na temat pochodzenia COVID-19.
Amerykański polityk Matthew Pottinger niedawno stwierdził, że koronawirus wyciekł z laboratorium w Wuhan. Ministerstwo spraw zagranicznych Chin zażądało, aby Stany Zjednoczone natychmiast przedstawiły na to dowody.
Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi twierdzi, że pandemia koronawirusa nie rozpoczęła się w Państwie Środka. Zdaniem Pekinu wirus pojawił się w tym samym czasie w wielu miejscach na świecie, a Chiny po prostu jako pierwsze o nim zaalarmowały. Wang dodał, że kraj będzie opierał się wszelkim próbom "stygmatyzacji".
Doradca Donalda Trumpa twierdzi, że "najbardziej wiarygodną" teorią na temat źródła koronawirusa jest ta mówiąca, że patogen wydostał się z laboratorium w Wuhan. Zdaniem wysokiego rangą urzędnika USA "prawdziwe" pochodzenie wirusa miał ujawnić były pracownik chińskiej placówki badawczej. Jak dotąd naukowcy nie znaleźli jednak jakichkolwiek dowodów na potwierdzenie tej teorii.
Amerykanin mieszkający w Wuhan nie kryje obaw. Jednak nie martwi się o siebie, tylko o rodzinę, którą zostawił w Stanach Zjednoczonych. Uważa, że teraz Wuhan jest jednym z najbezpieczniejszych miejsc na świecie.
Chiny przyznają, że rzeczywista liczba zakażeń koronawirusem w Wuhan mogła być dużo większa, niż mówią to oficjalne statystyki. W mieście, gdzie, jak się zakłada, swój początek miała pandemia, zachorować na COVID-19 mogło nawet pół miliona ludzi.
Szanghajski sąd skazał dziennikarkę Zhang Zhan na 4 lata więzienia za opisywanie sytuacji w Wuhan na początku pandemii koronawirusa. Unia Europejska wzywa Chiny do natychmiastowego uwolnienia kobiety.
Szanghajski sąd wydał 28 grudnia wyrok w sprawie Zhang Zhan. Dziennikarka rzetelnie relacjonowała wydarzenia z Wuhan na początku pandemii koronawirusa. Nie spodobało się to chińskim władzom.
Lekarka z Wuhan, która pod koniec 2019 r. jako jedna z pierwszych informowała o koronawirusie, snuje przypuszczenia na temat źródeł pandemii. Twierdzi, że jej wybuch może mieć związek z łańcuchem chłodniczym żywności.
Niepokojące wieści z Wuhan. Tamtejsza filia Walmartu usunęła cały zapas importowanych mrożonek, a teraz dezynfekuje swoje magazyny. Czy chodzi o koronawirusa?
Chińczycy próbowali ukryć śmierć lekarza, który jako pierwszy informował o zagrożeniu, jakim jest koronawirus. Tak wynika z raportu przygotowanego przez amerykańską organizację ProPublica i dziennik "New York Times". Według raportu do prób ukrycia śmierci lekarza wykorzystano armię płatnych internetowych trolli.