W styczniu WHO ma rozpocząć w Wuhan śledztwo w sprawie pochodzenia COVID-19. Chińska naukowiec prof. Shi Zhengli twierdzi, że jest otwarta na "każdą wizytę", aby ostatecznie wykluczyć podważaną przez naukowców tezę, że koronawirus wyciekł z laboratorium w Wuhan.
Kiedy reszta świata zaostrza ograniczenia przed Bożym Narodzeniem i Sylwestrem, w Wuhan młodzi ludzie świętują świeżo odzyskaną swobodę. Kluby są pełne imprezowiczów.
COVID-19 to podstępna choroba, która potrafi pozostawić w organizmie swój ślad na długo po chorobie. A w niektórych przypadkach być może nawet na zawsze. Naukowcy po długim czasie przebadali osoby uznane za zdrowe, które chorowały na COVID-19. Oto ich szokujące diagnozy.
Rok po wybuchu pandemii koronawirusa w Wuhan, życie w Chinach powoli wraca do normy. Słynny targ owoców morza Huanan nadal pozostaje jednak zamknięty.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła jakiś czas temu start projektu, który ma na celu zbadanie źródeł pandemii koronawirusa. W tym celu grupa naukowców z całego świata leci do Wuhan. Badania prawdopodobnie będą trwać latami, ale nie ma pewności, czy uda się znaleźć źródło pandemii.
Zhang Zhan, dziennikarka z Chin, przebywa w areszcie, gdzie poddawana jest torturom. Jej prawnik obawia się, że może tego nie przeżyć. Zhang na początku pandemii mówiła prawdę o Wuhan i działalności chińskiego rządu.
Koronawirus w Chinach. Mieszkańcy Wuhan, choć powoli wracają do normalnego życia, obawiają się COVID-19 spoza Chin. Boją się wejść do windy z obcokrajowcami i omijają ich na ulicach szerokim łukiem. Ale to nie wszystko.
Słynny mokry targ w Wuhan nie przetrwał pandemii koronawirusa. Lokalni sprzedawcy są w bardzo trudnej sytuacji. Większość z nich uważa, że Wuhan niesłusznie zostało uznane przez resztę świata za źródło koronawirusa.
Rok temu miało miejsce wydarzenie, które doprowadziło do koszmarnych skutków. Chodzi oczywiście o wykrycie COVID-19 w chińskim Wuhan. Choć epidemię udało się zwalczyć i dziś prawie nie ma tam już żadnych ograniczeń, to skutki kryzysu gospodarczego nadal są widoczne.
Chiny sugerują, że koronawirus mógł pochodzić z zagranicy i przedostał się do Wuhan za pomocą importowanego mrożonego mięsa z Australii.
Dr Shi Zhengli, która jest światowej sławy wirusologiem i kieruje badaniami nad nietoperzami w Instytucie Wirusologii w Wuhan, twierdzi, że po świecie krążą "bliscy krewni" wirusa SARS-CoV-2. Dlatego ludzie powinni być przygotowani na kolejną pandemię koronawirusa.
Wuhan stworzyło film promocyjny, który ma przyciągnąć turystów. Chińskie miasto do dzisiaj ma łatkę miejsca, w którym rozpoczęła się pandemia koronawirusa.
Trzech reżyserów zdecydowało się stworzyć dokument, w którym ukazany został początek pandemii koronawirusa. Pokazano niepublikowane dotychczas nagrania, które zdobyto w sposób nielegalny.
Dokument "76" dni" to obraz miasta Wuhan na początku pandemii. To właśnie w tej 11-milionowej metropolii w Chinach rozpoczęła się epidemia, która w krótkim czasie objęła cały świat.
Naukowcy przebadali próbki krwi pobranej od Amerykanów na przełomie grudnia i stycznia. W niektórych odkryto przeciwciała COVID-19. Oznacza to, że koronawirus prawdopodobnie rozprzestrzeniał się USA już w grudniu ubiegłego roku, jeszcze zanim Chiny oficjalnie poinformowały o rozpoznaniu nowego wirusa w Wuhan.
Chińscy naukowcy starają się przekonać opinię publiczną, że pierwsze przypadki COVID-19 nie miały miejsca na terenie ich kraju. Kolejni eksperci zabierają głos, mówiąc, że to nie z Wuhan pochodzi koronawirus.
Chińscy naukowcy twierdzą, że mają dowody na to, iż koronawirus nie pochodzi z Wuhan. Sugerują, że wirus SARS-CoV-2 powstał w Indiach podczas fali upałów latem ubiegłego roku.
Wciąż występują wątpliwości odnośnie okoliczności rozprzestrzenienia się koronawirusa wśród mieszkańców Wuhan. Zbadania tej kwestii podjęli się eksperci Światowej Organizacja Zdrowia. Uważają, że do ostatecznych wniosków dojdą dopiero po kolejnej wizycie w chińskim mieście.