Największa od dziesięcioleci katastrofa lotnicza w Chinach wydarzyła się w marcu. Prawidłowo lecący samolot pasażerski linii China Eastern nagle zaczął gwałtownie obniżać swoją wysokość, aby po chwili rozbić się w górach. Na pokładzie maszyny przebywały 132 osoby, w tym 9 członków załogi. Wszyscy zginęli.
Katastrofa od początku budziła podejrzenia. Jedna z kamer monitoringu w okolicy zarejestrowała samolot na sekundy przed rozbiciem. Maszyna pionowo leciała w kierunku ziemi. Eksperci podkreślali, że nawet świadomie niezwykle ciężko jest wprowadzić samolot pasażerski w pionowy lot ku ziemi. Ewentualną awarię wielu wykluczało już wtedy.
"The Wall Street Journal" przedstawił nowe ustalenia w sprawie katastrofy. Według zaangażowanych w śledztwo Amerykanów najprawdopodobniej ktoś, kto znajdował się w kokpicie, świadomie wprowadził samolot na kurs ku ziemi. Dane z czarnej skrzynki mają świadczyć o tym, że maszyna zaczęła się zniżać na skutek działania pilota. Dlaczego chciał celowo rozbić maszynę - nie wiadomo.
Chińskie władze nie znalazły żadnej usterki technicznej, która mogłaby wpłynąć na rozbicie się samolotu. Krążą plotki, że wypadek mógł być zemstą jednego z pilotów linii China Eastern za degradację.
Czytaj także: Nowy sojusz reżimu Putina? Wysoka cena za spokój
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.