Tajemnicza osoba z miasteczka Faversham w Anglii przywróciła tamtejszym ratownikom medycznym "wiarę w ludzkość”. Sytuację opisuje dla BBC jeden z pracowników karetki – Gary Turley.
Łódzcy ratownicy medyczni zostali zaatakowani przez nożownika. Jeden zdołał uskoczyć, drugi doznał stłuczenia klatki piersiowej. Sprawca był osobą, do której wezwano pogotowanie.
Ludzie wyzywają ich od „chamów” i „chu****w”. Traktują jak zawalidrogi na osiedlowych uliczkach. A przecież oni jadą ratować czyjeś życie. Łukasz Szymczyszyn opowiedział WP, z czym się wiąże praca w polskim pogotowiu.
Kobiecie nie podobało się, że karetka zaparkowała przed jej domem.
31-letni mieszkaniec Puław wezwał karetkę do jednego z tamtejszych barów. Siedział z kolegą na piwie, gdy nagle "zaczęło się z nim robić źle".
Idący do pracy mieszkaniec Głogowa usłyszał dziwne odgłosy, gdy mijał na ulicy wielki kontener na śmieci.
"Może i ratujecie ludzkie życia, ale nie parkujcie w głupim miejscu i nie blokujcie mojego podjazdu" - karteczkę z takimi słowami znaleźli brytyjscy ratownicy za wycieraczką.