Podkowa Leśna to mała miejscowość pod Warszawą, która liczy zaledwie 4 tys. mieszkańców. Gazeta Wyborcza opisała historię sportu dwóch mieszkanek z burmistrzem. One porównują go do komunistycznej władzy, on czuje się osaczony i oczerniany.
Przybiłyśmy na drzwiach urzędu postulaty: My, mieszkańcy, mówimy stanowcze »nie« dla pogardy i wycinki drzew, zaśmiecania przestrzeni miejskiej, dewastacji parku i stawu, niegospodarności, zadłużania i złych inwestycji, niezgodnej z prawem strefy płatnego parkowania, wyprzedaży majątku miasta, asfaltowania i wybetonowania miasta. Żądamy dymisji władz i podkowiańskiego okrągłego stołu - opowiada dla GW Joanna Okrasko.
Kobiety mają wątpliwości nie tylko do tego, jak Tusiński sprawuje urząd. Pojawiły się głosy o rzekomych zarzutach prokuratorskich dot. burmistrza. Ten nie wytrzymał. Niepokorne mieszkanki dostały wezwania przedsądowe za oczerniające rzekomo komentarze na Facebooku. Burmistrz korzysta z pomocy prawnika opłacanego z miejskich pieniędzy. Dlaczego? Uważa, że sprawa dotyczy nie jego personalnie, a dobrego imienia miasta.
Są bardzo aktywni na lokalnej grupie w internecie, a w czasach Facebooka puszczają hamulce, komentarze się przebijają do szerszej opinii. Nie mogę dłużej tego tolerować. Uznałem, że trzeba powiedzieć temu „koniec”. Zwłaszcza te dwie panie pozwalają sobie za dużo. Z ich strony nigdy nie była to konstruktywna krytyka, nigdy nie przyszły na dyżur, żeby porozmawiać. Za to było notoryczne wręcz nękanie. Mają swoje wyobrażenie o świecie, które zastąpiło racjonalizm i fakty - przekazał burmistrz Podkowy Leśnej Artur Tusiński dla Gazety Wyborczej.
Czytaj także: 1800 więźniów uciekło. Kraj żyje w strachu
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.