Kaya Szulczewska w dzień pogrzebu swojego taty opublikowała kilka postów na Instagramie, na których m.in. ciepło wspominała zmarłego rodzica. Na jednym ze zdjęć pojawił się napis, który bardzo nie spodobał się wielu internautom.
Wreszcie przydały się na coś rajstopy z częściowego recyklingowanego plastiku - napisała "Kayaszu".
Influencerka podała nazwę producenta rajstop i wyraźnie je zachwalała. Internauci podsumowali, że to nic innego, jak po prostu reklama produktu.
Jak można wykorzystywać pogrzeb do reklamowania rajstop? - napisał jeden z użytkowników, z którym wielu się zgodziło.
Kayaszu tłumaczy się z wpadki. Pokazała, co piszą teraz do niej "hejterzy"
Kaya Szulczewska stwierdziła, że to nie była reklama i nie zarobiła ani grosza. - Sfrajerzyłam się, przyznaję. Mieć inbę o rzekome 'zarabianie na ważnym dniu', w momencie, kiedy tylko wydałam na ten dzień dużo kasy i do tego nic nie zarobiłam - napisała influencerka.
Czytaj też: Co za bałagan. Tak mieszka Kaczyński
Na koniec dodała, że na następny pogrzeb już na pewno "postara się o płatną współpracę", co miało być ironicznym wbiciem szpilki w hejtujące ją osoby. Podkreśliła także, że "śmieszą ją ludzie, którzy z jednej strony uważają, że pogrzeb to coś wyjątkowego", a z drugiej "piszą jej niemiłe rzeczy, nie myśląc, że faktycznie miała przecież pogrzeb" i jest jej teraz naprawdę ciężko.
Celebrytka pokazała także, jakie otrzymała komentarze od internautów po całej aferze. Wiadomości były naprawdę ostre - wiele z nich nie nadaje się do cytowania.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.